niedziela, 12 kwietnia 2015

19. tydzień

Hahaha właśnie sobie zdałam sprawę, że jest niedziela :P Lepiej późno niż wcale. Ten tydzień taki nijaki po tych świętach pod wieloma względami. Wiele przygotowań, a w zasadzie nic nie idzie zgodnie z planem.

BIEGANIE
Powiedziałabym, że kontuzja mnie dopadła. Ale jednak nie. Natomiast uważam, że każdy ból i dolegliwość należy zwalczać w zarodku, dlatego też przystopowałam odrobinę z treningami (żegnaj moja wygrana rywalizacjo na Endomondo ;( ;) i oddałam się w ręce odpowiedniej osoby w tym przypadku - fizjoterapeuty Marty. Bolało prawe biodro. Na szczęście nie było to nic bardzo poważnego, żadne stawy itp. jedynie przeciążenie mięśni najprawdopodobniej. Trochę mocniejszego rozciągania i ból cudem przeszedł. Najbardziej w takich przypadkach boję się dwóch rzeczy:
a) zdiagnozują coś ciężkiego i trudnego do wyleczenia, ocierającego się o "Pani musi przestać biegać na kilka tygodni"
b) to może być to... albo to.... (czyt. cholera nie mam pojęcia co Ci dolega - najbezpieczniej będzie przestać biegać)
Nic takiego mnie jednak nie spotkało, ale psycha moja zaczęła panikować, że więcej na taki ból sobie pozwolić nie mogę przed maratonem. Jak głoszą mądrzejsi ode mnie: lepiej być niedotrenowanym niż przetrenowanym.

ĆWICZENIA
Niczego nowego na razie się nie chwytałam i nie mam zamiaru chwytać, żeby przypadkiem zakwasów się nie nabawić.

SŁODYCZE
Od piątku mega porażka, zważywszy że siedzę w Słupsku to nic dziwnego. Aczkolwiek na pewno przed najbliższe 3 dni nie mam zamiaru ani grama cukru włożyć do ust ze względu na dietę białkową. I będę się modlić, żeby czas mi szybko upłynął, bo bez węglowodanów chodzę jak telefon na oszczędzaniu baterii - przygaszona.

CZYTANIE
Nada. A książkę w plecaku noszę jako dodatkowe obciążenie :P

FRAN/MGR
Myślę, że tak jak z czytaniem, tylko te dwie rzeczy obciążają moją głowę. Dlatego czasami zwiechę zaliczam.

A tak poza tym, większość rzeczy, które zamówiłam w święta, nie doszła na czas. W taki sposób nie miałam butów do przymiarki sukni ślubnej i butów do biegania, które wymagają rozchodzenia przed maratonem. 
Z przyjemniejszych rzeczy zaliczyłam próbny makijaż, masaż twarzy i zwrot podatku ;) Żyć nie umierać.

1 komentarz:

  1. Zwrot podatku calkiem niezly plus:) wspolczuje ci tych 3 dni bez cukru poniewaz wiem jak kochasz slodycze ale pociesze sie ze ja slodyczy dawno nie jadlam - wczoraj mialam dzien odpusty bo rocznica i zjadlam lody czekoladowe grycana ale to wszystko w ciagu 1,5 miecha juz - znam twoj bol:) CHociaz musze przyznac ze ja obecnie jak jem gorzka czekolade to mam wrazenie z eona jest mega slodka - podobnie z owocami wiec mysle ze orgnizm sie powoli przyzwyczaja. Raz zamowilam sobie deser w pizzy hut (male czekoladowe ciastko) i nie zjadlam go do konca takze masakra:P

    OdpowiedzUsuń