W sumie źle nie wyszło:
* 3 część
Wilkena skończona
*
Służące skończone - chociaż to na dobre mi nie wyszło, bo przez to film mi się nie podobał.
Gorzej z
Kubusiami, bo tych nie skończyłam, a nie chciałam kolejny raz oddawać książki po terminie do biblioteki. Mam taka przypadłość, jeszcze chyba nigdy nie oddałam
przeczytanej książki przed dopuszczalnym terminem przetrzymania. Coś w tym jest, bo książki, które kupuję potrafią czekać na półce miesiącami (jeśli nie latami) na swoją kolej. W moim przypadku kupowanie książek to nie jest strata pieniędzy, bo też nie czytam ich na potęgę i taka lektura "wystarcza" na długo ;)
Zaczęłam męczyć
Amerykańskich bogów. Nawet dobrze mi idzie, zważywszy że wczoraj wieczorem zaliczyłam 30str. = 1/2 tego, co przez ostatnie 2 miesiące przeczytałam (... wiem .. nie ma się czym chwalić :P). 1/6 książki za mną. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku ją skończę.
Poza tym jestem mistrzem w:
- zaczynaniu wielu rzeczy na raz i niekończeniu żadnej z nich (np. książki :D)
- nieuczeniu się na błędach (chociaż zawsze ambitnie mam zamiar zrobić "tym razem będzie inaczej")
- odkładaniu wszystkiego na ostatnią chwilę :) Chyba nie czułabym się sobą, jeśli bym wszystko zrobiła na początku i potem odpoczywała. Najpierw odpoczynek, potem praca ^^
...
Trzeba to zmienić.