niedziela, 28 grudnia 2014

Podsumowanie tygodnia (WEEK 4)

BIEGANIE
Tutaj czuję, że jest mała poprawa na tym polu, mimo że biegałam tylko 2 razy (ehh), ale za to wyjątkowo pięknie było. Plus mi się należy, że pierwsze bieganie zaliczyłam drugiego dnia świąt – 5 km ale po plaży. Pojechałam z rodziną nad morze na spacer i trochę inaczej sobie wyobrażałam moje bieganie po plaży. Nie tylko my przyjechali

śmy na spacer. Był przypływ.. plaża wąska i do tego, oprócz spacerowiczów, rozstawiona grupka ludzi szukających bursztynów. Byli panowie, którzy wchodzili do tej przeraźliwie zimnej wody i łowili siatami jakieś badziewia i wysypywali to potem na brzeg :D Więc zrobiłam te 5km i resztę zostawiłam sobie na następny dzień. Tu też moje plany się zaczęły zmieniać w trakcie biegu. Najpierw miało być 10km, potem w głowie sobie trasę powrotną układałam (więc jednak koło 12km miało być), ale przy 5km zdanie zmieniłam i w końcu jakieś 12.8 wyszło i tylko dlatego, że cztery litery ciągnęły jak magnes do domu z dość ważnego powodu ;)
Ale do jeszcze nie koniec biegania  tym roku ;) Zostały mi 3 dni i mam zamiar jest wykorzystać. Trzeba powoli wskoczyć na wysokie obroty, bo wczoraj przelew zrobiłam i na 99% odwiedzę w kwietniu Kraków.

ĆWICZENIA
Nawet się nie starałam. (już chciałam zdanie zacząć od „Ale”, ale to by było usprawiedliwienie mojego braku ćwiczeń, więc jednak przemilczę to) Trochę pewnie kilogramów po wolnym przybędzie i ambitnie, jak spora część społeczeństwa, zacznę ćwiczenia od Nowego Roku (przynajmniej z bieganiem tego na później nie odkładam ;)

SŁODYCZE
5/5 xD Ale czego się spodziewałam w święta :P Chociaż w samą Wigilię dosyć dobrze mi szło ;)

CZYTANIE
Dalej ciągnę książkę, którą czytałam i mam zamiar ją skończyć do Nowego Roku. Wydrukowałam już listę z tego wyzwania na 52 książki i zaplanuję swoją przyszłą lekturę :)

FRANCUSKI I MAGISTERKA
Żal :P


Z tego co widzę, to najbardziej zaangażowałam się w bieganie i jedzenie słodyczy :D Były też spotkania towarzyskie, a przecież o to właśnie chodzi w święta, o spotkania z bliskimi :)
Żałuję tylko, że sama musiałam biegać (pomijam ludzi na plaży). 
AAAAAaaaaa i dwa dni temu okazało się, że po moim ostatnim biegu na 5km wygrałam

niedziela, 21 grudnia 2014

Podsumowanie tygodnia (WEEK 3)

Kolejne podsumowanie tygodnia. 

 WEEK #3
Pozdrowienia od biegającej Godzilli :D

BIEGANIE
Biegałam tylko w dwa dni, z czego jeden był dzisiaj. Ale za to wyszłam aż 3 razy ;) Jednego dnia zrobiłam 10.5 km rano, żeby potem wpadł nieplanowany bieg ze znajomymi po 18 i przebiegliśmy się 8.5 km. W tym tygodniu przebyłam 24 km. To widać po moich czasach, nie są jakieś rewelacyjne. Ale tak to jest, jak się od 2 miesięcy robi roztrenowanie :P Teraz najważniejsze, żeby okresie świąteczno-sylwestrowym nie dać plamy. Na bank jeden trening się szykuje z Night Runners w Słupsku. Może jakieś spokojne 30 minut przed wieczerzą Wigilijną wpadnie i żeby zgubić co nie co po wyżerce - z godzinę 26.12. Na dokładkę z 15km w niedzielę. A pewnie wszystko będzie uzależnione od pogody i moich chęci w danym momencie ;)

ĆWICZENIA
Tu poległam.. ani rano nie ćwiczyłam. Jeden trening sama odwołałam (na kolokwium się za mnie nikt nie nauczy), a kolejny został odwołany z powodu jasełek. Dużo się działo w tym tygodniu i .. albo dobra, nie będę tutaj wypisywać głupich wymówek. Jakbym chciała bardzo, to bym ćwiczyła i tyle. Słaba motywacja.

SŁODYCZE
Miałam lepsze i gorsze dni. Zauważyłam (ale to nic odkrywczego), że jak sobie ich odmawiam, to się kolejnego dnia lepiej czuję. Ale długo to nie trwa ;) Wydaje mi się, że ten tydzień taki na 3/5 był.

CZYTANIE
Trochę zaczęłam czytać. Co prawda książkę, którą aktualnie czytam już raz przeczytałam, ale who cares :P Zastanawiam się nad Reading Challenge. Co prawda nie tak hardcore'owo, bo nie dam raczej rady przeczytać 52 książek. Nie dałam razy 30 w tym roku przeczytać, a co dopiero 52. Ale z drugiej strony po coś są challenge ;) We'll see.

FRANCUSKI
Nic nie ruszony. A nie.. przeczytałam kilka dialogów na głos, ale chyba dłużej niż 3 minuty to nie trwało. Tu musiałabym się bardziej spiąć.

MAGISTERKA
Pominę ten pkt..

środa, 17 grudnia 2014

Świąteczny zapach


Nie, nie pomyliłam tematów :P Tutaj może tego nie widać, ale chodzi o zapach. Ze świętami kojarzy mi się wszystko co jest cynamonowo-korzenne :) I tutaj w świecznikach mam tealighty pomarańczowo-cynamonowe. Same pomarańcze dla mnie są już mniej świąteczne, ale posiadam chyba od 2 czy 3 lat olejek do kominka o takim zapachu. Zdecydowanie bardziej wolę mandarynki. Raz miałam takie święta, że w ramach prezentu zażyczyłam sobie siatkę mandarynek... i Mikołaj mnie nie zawiódł ;)
To niestety ostatni post z wyzwania. Chociaż zamieszczam go ze sporym opóźnieniem, warto rzeczy doprowadzać do końca ;) Nie mogę się doczekać na Nowy Rok i wyzwanie styczniowe ;)

niedziela, 14 grudnia 2014

Wyzwanie (WEEK 2)

Dzisiaj na szybko (ktoś musi wstać przed 5, żeby na 5:30 udać się na PKS, więc czas na lulu ;) podsumowanie i mam nadzieję, że wyjdzie z tego odpowiednia ilość słów.

BIEGANIE
Poprawy wielkiej nie ma. Wyszłam 2 razy i zrobiłam łącznie 25 km. Ale przynajmniej jestem zadowolona z dzisiejszego treningu, bo zrobiłam 10 km w dość dobrym tempie. Mimo było wrócić na moją "starą" trasę biegową w Słupsku. Aczkolwiek dziwiło mnie to, że żadnego biegacza nie spotkałam, a taka ładna pogoda była. Słoneczko świeciło i powolutku zachodziło. Chciałam zdjęcie zrobić, ale to by mnie wybiło z rytmu. Są rzeczy ważne i ważniejsze ;) Next Sunday = City Trail i 5 km w Bydgoszczy.

ĆWICZENIA
Tu odbył się trening obwodowy z Martą. Jeśli ktoś jest w Bydgoszczy, polecam trening z Martą. Do tego jakoś w połowie tygodnia udało się wybrać na trening również obwodowy już z grupą. Niewielkie spóźnienie, ale odpowiednia logistyka i urwanie się z wykładu sprawiło, że zdążyłam jeszcze na część rozgrzewki ;) Ćwiczeń w domu nie praktykowałam w tym tygodniu, ale myślę, że czas to nadrobić.

SŁODYCZE
Nieźle popłynęłam. Może w poniedziałek to jeszcze jakoś szło, a potem już nie patrzałam. Najgorzej jak pojechałam do domu rodzinnego.. :P Ciastka, lody, lizaki... Nawet mama dzisiaj mnie nazwała pożeraczem lizaków, czy coś w tym stylu.. Zdecydowanie poprawa musi tu nastąpić, bo waga kilo więcej pokazuje. Zapasy na zimę? ;)

CZYTANIE
Oprócz tego, że sporo się naczytałam postów dzięki wyzwaniu na blogu Sen Mai, żadnej książki nie ruszyłam. Dzisiaj miałam małą dyskusję odnośnie 50 twarzy Greya i Sagi Zmierzch. Ta pierwsza chyba niezbyt zapadła mi w pamięci, bo kompletnie nie pamiętam, co działo się  w które części. To samo tyczy się Niezgodnej - nie pamiętałam, czy czytałam drugą część (a czytałam i miałam problem z przypomnieniem sobie, o co tam chodziło :P). Chciałabym z jednej strony książkę, która mnie mega wciągnie. Ale z drugiej strony nie mogę sobie pozwolić na to, bo wiem, że bym chodziła i myślała o niej, czytała ją do 2-3 w nocy i najchętniej niczym innym się nie zajmowało, dopóki bym jej nie skończyła. Taki oto problem ;)

FRANCUSKI
Aż raz zajrzałam na bloga Wszystko co francuskie i ciut wykorzystałam Mikołaja do powtórki gramatyki. Jakoś w czwartek wyciągnęłam książki i zeszyt, a dzisiaj rozmówki ;) Dalej nada ;)

MAGISTERKA
Jak było tak jest nadal, czyli jeszcze większa NADA ;)

Do następnego razu ;)
Patrycja

sobota, 13 grudnia 2014

"Playlista" grudzień

Tematem czwartego dnia wyzwania jest grudniowa lista muzyczna. Od jakiegoś czasu nie słucham muzyki na laptopie, bo
a) zapominam, żeby coś odpalić :P
b) przywiozłam swoje płyty CD z domu, więc mam je wszystkie w jednym miejscu
c) mam w końcu sprzęt, na którym mogę odtwarzać wyżej wspomniane płytki ;)

Ostatnio dość często dostaje je w prezencie, a i sama częściej je kupuję niż wcześniej.

Denerwują mnie świąteczne piosenki w supermarketach (na szczęście zbyt często w nich nie bywam), szybko mi się nudzą potem i nie chce mi się ich słuchać w domu ;P W tym roku postanowiłam:
a) opóźnić puszczanie świątecznych piosenek i udało się przesunąć to aż o tydzień :P (Mikołajki to dobry dzień, żeby zacząć ;)
b) staram (taaaa) się ich zbyt często nie puszczać
Największą ochotę mam, jak świeczki są zapalone albo lampki choinkowe, które mam rozłożone wzdłuż parapetu. Wtedy robi się wyjątkowy klimat i nie można z tym walczyć ;)

Rok temu jak i w tym postawiłam na jeden album. Bardzo lubię aktorkę Zooey Deschanel, która od 2006 tworzy muzyczny duet (She & Him) wraz z Matthew Stephen aka  M. Ward. W 2011 roku wydali oni album A Very She and Him Christmas i zachęcam  każdego do przesłuchania ich wersji znanych świątecznych przebojów.
Niedawno wyszedł ich nowy album Classics, też klimatyczny. 


Z tych mniej świątecznych klimatów póki co króluje u mnie Robbie Williams i jego album Swing Both Ways. Jak sama nazwa wskazuje, jest bardzo swingowy ;) Album zawiera covery oraz nowe kawałki. Mamy tu również kilka duetów. Gorąco polecam, jeśli ktoś lubi takie klimaty. 


środa, 10 grudnia 2014

Dekoracje

Nie mamy zbytnio gdzie stawiać ozdób, więc póki co parapet jest okupowany ;)

        

Ale większość jest handmade i otrzymana w prezencie :) 

wtorek, 9 grudnia 2014

Pisać, nie pisać, pisać, nie pisać...

Drugi dzień wyzwania na blogu Sen Mai. Wczoraj o tym nie wspomniałam, ale chyba nie musiałam, bo większość osób, które wczoraj zechciały przeczytać o moich tradycjach, bierze udział w wyzwaniu ;P 

Nie przypominam sobie czy kiedykolwiek napisałam list do Mikołaja. Może to dlatego, że zawsze chciałam mieć duuuużo zabawek i trudno mi było graniczyć swój wybór do kilku rzeczy a dla dziecka z podstawówki wypisanie tylu przedmiotów ręcznie zajęłoby wieczność, nie wspominając o błędach ortograficznych i kompromitacji przed Mikołajem ;) 

Miałam chyba jedne takie święta, kiedy wiedziałam, co dokładnie chciałabym dostać pod choinkę. Więcej to się nie powtórzyło. Ale od kiedy nie mieszkam w swoim ro
dzinnym mieście, święta nabrały nowego znaczenia. Nie mogę się doczekać spotkania z bliskimi. Obecnie osoby, które widywałam kilka razy w miesiącu, teraz spotykam raz na kilka miesięcy. Smuci mnie to i chciałabym, żeby święta trwały trochę dłużej, żebym mogła spędzić odrobinę więcej czasu z bliskimi. 

Wracając do listu.. też tak macie, że to raczej "Mikołaj" się do Was zwraca a nie Wy do Mikołaja? "Co byś Pati chciała dostać?" "Nie wiem, co byś chciała dostać, więc sama sobie kup" Dosyć często to słyszę. Z roku na rok doszłam do tego, że naprawdę nie mam żadnych życzeń. Rok temu miałam taką wenę przy robieniu prezentów, że autentycznie czułam, że pod tą choinką mogłoby nie być żadnego prezentu dla mnie, a najbardziej ekscytujące było patrzenie, jak inni otwierają prezenty od Mikołaja Pati. Ponad to chyba się zestarzałam, bo największą radość sprawiają mi rajstopy, które zawsze dostaje od cioci. Tak jak mężczyźni przeważnie dostają skarpetki, krawaty czy zestawy do golenia , a do Mikołaja Cioci mówię: To co zwykle, proszę ;)

Życzę Wam, żeby Wasze listy do Mikołaja zostały przeczytane i prośby wysłuchane :)

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Ulubiona tradycja świąteczna w moim domu

Nie wiem, czy to smutne czy nie, ale ja i moi najbliżsi domownicy nie mamy jakiejś szczególnej tradycji. Wszystko dosyć chaotycznie przebiega. Na przykład choinka przez wiele lat była u nas sztuczna, a nie oszukujmy się, jakiegoś mega klimatu taka nie daje. Kiedy na świat przyszedł mój brat (10 lat temu), dopiero wtedy zachciało się nam (bardziej moi rodzice dojrzeli do tej decyzji) prawdziwego drzewka i tak zostało do dziś. Zakup zwykle moja mama pozostawia mi i mojemu tacie (chociaż w zeszłym roku mnie to ominęło i w tym roku zapewne też tak będzie). Tak wychodzi, że wybieramy się po nią w niedzielę, jakiś tydzień przed świętami, raczej nie wcześniej. Nie jest ona do sufitu, ale do najmniejszych też nie należy. Dekorujemy ją razem wieczorem. 

Natomiast jeśli chodzi o przygotowywanie potraw, to wszystko zostawiamy w rękach dziadków, u których spędzamy Wigilię i Boże Narodzenie. Nic się nie narobimy, tylko przychodzimy na gotowe. Nie powiedziałabym, że to jakieś uczciwe, ale zbytnio nie mamy warunków, żeby się bawić w gotowanie (nadworny kucharz zwykle pracuje w Wigilię :( ). Ale był taki rok, kiedy moi dziadkowie wyjechali na święta i reszta rodziny spotkała się u nas w mieszkaniu. Każdy coś przygotował (wtedy nie było już wyjścia). Było dosyć ciasno, ale klimat był niesamowity. Nasza choinka jeszcze tylu prezentów nie widziała ;)

Jeszcze nigdy nie spędzałam świąt poza moim rodzinnym miastem <strach>. Ponieważ w maju zmieniam stan cywilny, a nasze rodziny mieszkają w odległości 210 km od siebie, nasza/moja świąteczna tradycja będzie musiała się zmodyfikować bądź stworzyć od nowa :) Więc za rok to może wyglądać trochę inaczej ;)

niedziela, 7 grudnia 2014

40 WEEK CHALLENGE

Challenge – 40 tygodni – 1 post/tydzień
Nagroda – nie do końca znana (motywacja i satysfakcja same w sobie nie są nagrodą :P)
Czas rozpoczęcia – teraz
Czas zakończenia – pierwszy tydzień września 2015r.

Ja jestem pomysłodawczynią challenge’u, ale miał być on pomiędzy dwójką bliskich mi osób (jedna zdecydowanie potrzebująca motywacji, druga powiedzmy że początkująca). Ale padło hasło „haha ty też musisz uczestniczyć haha” i jakoś nie protestowałam. Dlatego tym postem  
LET THE HUNGER GAMES BEGIN!
Zastanawiałam się tylko, o czym mam pisać. Angela uważa, że o bieganiu i się jej nie dziwię. Od kiedy zaczęłam biegać, a było to 1.04.2013, 3 na 4 „posty” były o bieganiu (jeśli zsumowanie ilości przebiegniętych kilometrów w tygodniu można nazwać postem). Myślę, że skoro posty mają się pojawiać tygodniowo, to będę robiła podsumowanie tygodnia (chyba mało odkrywcze..) w kilku dziedzinach:

1.       Bieganie. Pokrótce o tym będzie, bo Piotra zanudzać nie chcę ;) Wystarczy, że dość często musi wysłuchiwać moich słowotoków na ten temat. Ma to również na celu zmuszenie mnie do wychodzenia z domu. Po okresie roztrenowania wychodzi na to, że nie biegam więcej niż 2 razy w tygodniu, a to niedopuszczalne ;P Kto potem maraton za mnie przebiegnie?

2.       Ćwiczenia. Żeby nie było, nie chcę ważyć mniej (chyba że przed startem w maratonie w kwietniu, ale to nieznacznie mniej), ale minus kilka centymetrów by się przydało i proszę nie negować tego.

3.       Słodycze. Nie chcę pisać o tym, co jem, bo to nudne. Ale postanowiłam wprowadzić skale od 0 do 5. Ma ona przedstawić ilość pożartych w danym tygodniu słodyczy, a bardziej mój stopień zadowolenia z pracy nad sobą (obiecuję być uczciwa ;) Zero = nic a nic, 5= w pip dużo słodyczy i nawet nie starałam się z tym walczyć (czyli bardzo źle). Nie wiem, czy będę oceniać każdy dzień czy może cały tydzień ogólnie. Się zobaczy.

4.        Czytanie. Książek ma się rozumieć. Pod wpływem sukcesu z roku 2013, kiedy to przeczytałam 22/22, które sobie założyłam, w tym roku zdecydowałam się przeczytać 30 (wyzwanie to wyzwanie). Problem w tym, że przechodzę taki okres, kiedy to średnio mnie do książek ciągnie.. Póki co 8 mam przeczytanych. Odrobinę żałosna liczba. Pocieszam się faktem, że sporo Polaków nie przeczytało ani jednej książki w tym roku. Ale nie powinnam się do nikogo porównywać :P Oczywiście nie mam zamiaru przez ostatnie 24 dni tego roku katować się, żeby dobić do 30, ale jeszcze dwie mogłabym zaliczyć.

5.       Francuski. Nie wiem na czym dokładnie miałoby to polegać, ale wiem, że chcę do niego wrócić. Najchętniej bym się zapisała na jakiś kurs, ale dam sobie szansę na naukę w domu.

6.       Magisterka. O ludzie... już mi się niedobrze robi :P Przemilczę to.

Myślę, że to wystarczy.
Życzę pozostałym powodzenia. Mam zamiar wygrać :P



P.S. Ja będę prowadzić statystyki :P I zapisywać karniaki ;)

środa, 24 września 2014

Koszulka

Przyszedł listonosz
W tej koszulce mogę wszystko!! ;) Żaden maraton mi nie straszny! A w szczególności ten pierwszy.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014