niedziela, 8 marca 2015

14. tydzień

Idealne zakończenie średniego tygodnia dzisiaj miało miejsce. Na chwilę obecną mogę stwierdzić, że miałam najlepszy Dzień Kobiet ever, częściowo sama się przysłużyłam do tego, ale w większości to zasługa Ukochanego.

BIEGANIE
Łącznie 91km. Mniej niż zwykle (aczkolwiek sama sobie do planu jeszcze dodałam 8km - patrz pkt. ĆWICZENIA), ze względu na start na 5km w Myślęcinku. Dłuży mi się ostatnio to bieganie, mimo że staram się biegać i tak trochę szybciej, ale to tylko 2-3min szybciej wychodzi na 10km. Samej mi się powoli nudzi. Więc końcówka tygodnia była fajna, bo mniejszy kilometraż i intensywność mnie czekała a co za tym idzie więcej czasu na regenerację. I możliwe że to zaowocowało na moim biegu dzisiejszym, niedzielnym. 5km w 20:13. O 47sekund lepiej niż w październiku. Nogi niosły, płuc nie wyplułam, wyprzedziłam trzy kobitki -  jednym słowem sukces ;) Do tego jakiś niedosyt.. pobiegałabym jeszcze. Ale na odbijanie kilometrów będzie jeszcze czas (pewnie w tym tygodniu już... :P)

ĆWICZENIA
Sala odwołana ze względu na matury. Dlatego z koleżanką po 18 zaliczyłyśmy 8km (wiem, nie powinnam o tym pisać w tym pkt. bo to jest nadal bieganie). Nie ćwiczyłam, bo nie chciałam się nabawić zbędnych zakwasów przed startem (tak jak niektórzy z 60 przysiadów zrobili o godzinie 22 w sobotę i dzisiaj rano ich tyłek bolał)

SŁODYCZE
Lepiej i gorzej. Ale ogólnie średnio. Ze skrajności w skrajność. Staram się to miejsce zapełnić owocami, ale czasami ciężko to wychodzi, bo brakuje bardzo czekolady ;( Ale hit ostatniego czasu to kisiel ze startym jabłkiem :D 3/5

CZYTANIE
Wow ruszyłam jakąś książkę. Jestem na 22 stronie. Powiem tylko że to jest Murakamiego, bo jestem na tyle leniwa, że nie wstanę i nie sprawdzę tytułu tej książki i nie potem pod którą kategorię ją podczepię. Trochę tej jego melancholii sobie będę sączyć.

FRAN
Soon

MGR
Jutro ;)

Dzisiaj do tego sushi było i mój pierwszy w życiu mecz kosza - kij że nasz drużyna dupy dała, ale PODOBAŁO mi się ^^ Ja tak samo jak  Osioł w Shreku zaskoczony drewnianymi laleczkami mówię: "Ja chcę jeszcze raz!"

1 komentarz:

  1. jaaaa! Superancko sushi czyli to co kocham i jeszcze mecz koszykowki na ktorym ja zawsze krzycze mimo tego ze nie do konca znam reguly gry:D uwielbiam! Za to ja zjadlam mniej egzotycznie - burgera bo restauracja meksykanska byla przeplniona ludem az pary siedzialy na schodach czekajac na miejsce... ale na moje usprawiedliwienie burger byl w pieczywie z pelnego ziarna i samymi dobrymi rzeczamiw srodku... grzechem byly jedynie frytki z talerza michala.... ale pozniej poszlam na dlugi spacer po lesie az godzinny i wieczorem zjadlam malo ... nie wiem czy to sie liczy! ciezko pilnowac sie diety w dni ktore polegaja na tym zeby rozpiescic kobiete... a wiadomo czym sie to robi? jedzeniem!
    Gratuluje wyniku w bieganiu! i Powodzenia z magisterka ja do konca kwietnia musze oddac calosc
    :D

    OdpowiedzUsuń