niedziela, 22 marca 2015

16. tydzień

W tym tygodniu:
1. LENISTWO - dwa dni bez biegania i bez sali ^^
2. Wyjazd do Wrocławia
3. Skończona książka


BIEGANIE
81km.. nie za mało i nie za dużo. Głównie miało być na spokojnie, żebym zdążyła zregenerować się przed półmaratonem, który miał się odbyć pierwszego dnia wiosny w Sobótce pod Wrocławiem. Stąd nasza wizyta w tym mieście. Na dzień przed miałam przetruchtać 5-6km, ale odpuściłam sobie po podróży pociągiem i po kilkugodzinnym spacerze po okolicy. Człowiek nie uczy się na błędach i zamiast siedzieć na tyłku w pokoju hotelowym i oszczędzać siły na następny dzień musi koniecznie zwiedzić okolicę i oczywiście na piechotę, bo lepszej opcji oczywiście nie ma. Czy kogoś dziwi, że po budziku nastawionym na 5:50, pojawiłam się o godzinie 20 w łóżku w piżamie? Nadal twierdzę, że sen to najlepsza regeneracja (przynajmniej w moim przypadku), więc 10 godziny to chyba odpowiednia ilość snu ;) Jeśli chodzi o sam start, pogoda idealna (no prawie, mogło być jakieś 2 stopnie mniej), słonecznie, trochę wiatru i najważniejsze - bez deszczu, który gdzieś tam wcześniej zapowiadali. 

Trasa Półmaratonu Ślężańskiego wymagająca. Powiedziałabym, że można ją podzielić na dwie części. Pierwsza składająca się głównie z podbiegów, na której trzeba zacisnąć zęby (a raczej pośladki) i wytrzymać te 9km. Potem dosłownie i w przenośni jest już z górki. Nadrabia się wszystkie straty czasowe na dość stromych zbiegach i można w tym czasie unormować tętno i złapać oddech. Można tu zaliczyć najlepszy finisz na świecie, bo jakieś 200-300m zbiegu do samej mety, aczkolwiek nie wszyscy muszą mieć na niego siły. Ja raczej zawsze gdzieś tam na końcówce znajdę resztki energii na przyspieszenie i czasami wygląda to, jakbym wcześniej wcale tych 21km nie przebiegła. 

Ze swojego wyniku jestem bardzo zadowolona. Chciałam zrobić życiówkę i pobiec na 1:40, chociaż moim cichym marzeniem było 1:35. Biegłam na czuja i na tyle, na ile muzyka mi pozwalała (bo to ona głównie daje mi powera). Na metę przybiegłam 407. Byłam 19 kobietą, która ją przekroczyła. Czas - 1:34:51. Tylko 9 sekund, a już taka zadowolona mogłabym nie być. Wystarczyłoby, że przy każdym wodopoju zatrzymałabym się na 3 sekundy i zostałabym z 1:35.. ale było inaczej :P
Sukcesem jest też 5. miejsce w kategorii wiekowej. 

ĆWICZENIA
Jak już wspomniałam, sali nie było - została "zabroniona" i w to miejsce sobie pobiegałam. Tak naprawdę cały ten półmaraton to był jeden wielki trening tyłka. Rzadko miewam zakwasy, a już wczoraj wieczorem czułam, że będą mi towarzyszyć przez pewien czas ;)

SŁODYCZE
Chyba muszę zacząć notować wszystko, co jem, żebym mogła obiektywnie spojrzeć na ilość spożywanych słodyczy. Mega wiele ich nie było, ale za specjalnie mało też nie.. 

CZYTANIE
Murakami skończony. Trochę zawiedziona jestem końcówką. Jestem z tych osób, które lubią wiedzieć, jak wszystkie wątki się kończą i co się dzieje po rozwiązaniu wszystkiego.. a tu lipa. Teraz jak pomyślę, mimo że książkę czytałam z 2 tygodnie, teraz wydaje mi się jakoś dziwnie krótka. 
Dzisiaj zaczęłam czytać Pratchetta Czarodzicielstwo. Wpadłam w pewien rytm czytania i mam nadzieję, że w nim pozostanę.

FRAN
Już prawie zbliżyłam się do zaglądnięcia do niego.

MGR
Jaki szok będzie, kiedy w końcu napiszę tu, że coś ruszyłam.

Na razie sporo załatwiania spraw związanych ze ślubem mam w tym tygodniu.. i bieganie, i praca, i uczelnia... ehh. Już niewiele zostało!

1 komentarz:

  1. Brawo moja droga! Gratulacje super wyniku - widzialam jak ludzie Cie chwalili na faceboooku!!!! Brawo oby tak dalej teraz trzymam kciuki za Krakow! :)

    OdpowiedzUsuń